Wczoraj piekłam. Baranki, króliczki, szarlotki i tarty czekoladowe (w liczbie mnogiej, bo dla trzech rodzin). Wieczorem ostał się już tylko jeden baranek, jedna szarlotka i ciasteczka pomarańczowe, które to pyszności zostawiłam nieopatrznie na stole. Rankiem, poza tym, że pranie było porozwalane po całym pokoju (jedna skarpetka nawet znalazła się na stole), to jeszcze baranek miał obgryzione poślady i jedną nogę, a cukier puder oznakował mój świeżo uprany bordowy obrus.
Piołun siedział pod fotelem i udawał, że go nie ma, a Werbena...
Werbena, jak to Werbena, była słodka.
I jak ja się mam na nie złościć?
Zniszczenie
Autor:
Anna Radzikowska
sobota, 11 kwietnia 2009
0 komentarze:
Prześlij komentarz