Spryciula

Niedziela. Na zegarze 06.12.
- Mogę zapalić światło?
- Możesz - wychylam spod kołdry jedno oko i rozglądam się nieprzytomnie (od 04.08 drapałam Kotę, żeby nie miauczała i dała Lubemu się wyspać). Widzę Go przy suszarce z praniem.
- Jak myślisz, mogę włożyć włożyć do ekspresu części, jak są mokre?
Patrzę na Niego, jak międli w rękach koszulkę i zastanawiam się, odkąd mamy ekspres do suszenia prania. Dopiero po chwili zaskoczyłam, że chodzi o kawę.
- A czemu pytasz?
- Bo chciałem sobie zrobić kawkę do pracy.
- To ja Ci zrobię - gramolę się z łóżka i wyruszam na poszukiwania szlafroka - A te części można przecież ścierką wysuszyć.
Patrzy na mnie, jakby nie rozumiał, a po chwili pyta:
- Czemu ty jesteś taka sprytna rano?
- No, przepraszam.
- Nie, nie przepraszaj, to mnie po prostu przeraża, że Ty z rana taka sprytna jesteś.

1 komentarze:

Żaba 21 grudnia 2008 15:47  

Tak, przeraża mnie to. Ja o tej porze, trzeci dzień pracy, jestem w stanie wykonywać mechanicznie wyuczone czynności: umyć się, uprasować koszulę, ponarzekać na konieczność pójścia do pracy oraz pójść do pracy. Jeśli ktoś jest w stanie zrobić więcej, to mnie to przeraża.