Nostalgicznie

Lubię "Pana Tadeusza". Naprawdę. A za ten fragment - uwielbiam:

"Różne też były dla dam i mężczyzn potrawy:
Tu roznoszono tace z całą służbą kawy,
Tace ogromne, w kwiaty ślicznie malowane,
Na nich kurzące wonnie imbryki blaszane
I z porcelany saskiej złote filiżanki,
Przy każdej garnuszeczek mały do śmietanki.
Takiej kawy jak w Polszcze nie ma w żadnym kraju:
W Polszcze, w domu porządnym, z dawnego zwyczaju,
Jest do robienia kawy osobna niewiasta,
Nazywa się kawiarka; ta sprowadza z miasta
Lub z wicin bierze ziarna w najlepszym gatunku,
I zna tajne sposoby gotowania trunku,
Który ma czarność węgla, przejrzystość bursztynu,
Zapach moki i gęstość miodowego płynu.
Wiadomo, czym dla kawy jest dobra śmietana;
Na wsi nie trudno o nię: bo kawiarka z rana,
Przystawiwszy imbryki, odwiedza mleczarnie
I sama lekko świeży nabiału kwiat garnie
Do każdej filiżanki w osobny garnuszek,
Aby każdą z nich ubrać w osobny kożuszek."
("Pan Tadeusz", księga II: "Zamek")

Brakuje mi trochę tego ceremoniału, tego uroku. Nie narzekam na życie w mieście, uważam wręcz, że bliżej mi do mieszczaństwa niż wsi spokojnej, wsi wesołej. Niemniej nie zapomnę, że jestem dzieckiem wsi właśnie, nie obruszam się na widok końskiej kupy albo zsiadłego mleka ("No jak to! Przecież ono jest ZEPSUTE!"). Tęsknię chwilami za ugniataniem kapusty bosymi stopami (wiem, Sanepid by mnie zlinczował). Tam każdy dzień miał swój rytm, niezaburzony niczym, wplatający się w rytm miesiąca, roku.
Pewnie kiedyś będę z rozrzewnieniem wspominać nawet wyczekiwanie na przystanku po 2 godziny w drodze do szkoły - gdy śnieg po pas, a autobus nie dojeżdża. Albo podróż z sześcioma innymi osobami malutkim samochodem litościwej pani, która nas zabrała do miasta ("Tylko mi jajek nie porozbijajcie!").
Zawsze w takich sytuacjach przypomina mi się Galadriela: "The world is changing..."
Ale kto wie, gdzie skończę? Może jeszcze kiedyś będę garnąć "lekko świeży nabiału kwiat".

0 komentarze: