Jak to jest z tym wolnym rynkiem

Przez ten cały interes gastronomiczny, zacznę popierać UPR (no dobrze, Janusz zawsze wydawał mi się zabawny - teraz jeszcze zaczyna mi się wydawać, że gada z sensem):

"To jest tak, jak podczas głosowania w rodzinie słowików. Jak jest słowik, słowikowa i jedenaścioro słowicząt, i powstaje problem, czy sfrunąć z gałęzi, to dziewięcioro słowicząt mówi, że to jest straszne. I że się boją... No i tata je musi zrzucić z gałęzi! One umieją latać, ale trzeba je do tego zmusić! Człowiek sobie daje radę na wolnym rynku. Każdy wie, że trzeba tanio kupić i drogo sprzedać - to jest wszystko! Nic więcej nie trzeba, żeby sobie radzić na wolnym rynku, gdzie nie ma żadnych urzędników. W przeciwnym razie głównym problemem jest zdobycie zezwolenia, a nie wyprodukowanie czegoś." (cytat z J. K.-M. - wywiad dla Interii z 12 grudnia 2008 r.)

0 komentarze: