Poranek noir

- I jak wyglądam? - pytam Lubego przed wyjściem do pracy.
- Ładnie. Bardzo noir.
- Chyba powinnam mieć ciemniejszy płaszcz?
- Nie, nie. W filmach noir detektywi zawsze nosili takie prochowce. A ja ciągle nie wiem, dlaczego nazywają się "prochowce".
- Może dlatego, że chowano w nich proch?
Stanęłam przy oknie z kubkiem herbaty w ręce.
- O, teraz już wyglądasz jak z filmu. Laseczka, która czeka na detektywa.
- Nie! To ja jestem detektywem.
- Racja. Albo nie, przecież laseczka nie może być detektywem. Detektyw to facet, a laseczka to laseczka.

Swoją drogą przypomniały mi się dwa filmy, które cenię za klimat, jakże różne wykorzystanie noir: "Czarna Dalia" oraz "Sky Kapitan i świat jutra".
A z ogromną niecierpliwością kinomaniaka czekam na "Wrogów publicznych". A z niecierpliwością nastolatki na kolejny występ Johny'ego Deppa i Christiana Bale'a.

3 komentarze:

Olga Cecylia 17 czerwca 2009 11:14  

Mnie "Czarna Dalia" znudziła śmiertelnie, ledwie dotrwałam do końca.

Anna Radzikowska 18 czerwca 2009 08:55  

Dlatego napisałam "za klimat", a nie "za fabułę" ;)

Olga Cecylia 20 czerwca 2009 11:19  

Tak czy siak nie cenię. Nawet Scarlett nie pomogła mi dotrwać.