Włochate szczęście

Luby drapie naszego małego stegozaura.
- Jak słodka i kochana... - zachwyca się - Ciekawe, czy nasze dziecko tez będzie takie?
- Pewnie - odparłam bez cienia wątpliwości.
- To znaczy włochate i mruczące? - wyraził wątpliwość.
- Chyba po tobie - mruknęłam pod nosem.
- To módl się, żeby to był chłopiec.

0 komentarze: