Pająk w pizzy

Rozmawiamy o filmach s-f, dochodząc do jedynej słusznej, acz mało odkrywczej konkluzji, że są głupawe.
- Ot, taki "Spiderman" - rzucam.
- Ja tam nigdy nie lubiłem "Spidermana" - zgadzają się po męsku Luby i On.
- Ja lubiłam jako dziecko, bo chciałam być spider-kobietą - mamroczę.
- Ale ty się boisz pająków, kochanie - głaszcze mnie Luby.
- Chciałam być spider-kobietą, bo to była moja walka z atawistycznymi lękami!
- A ja tam nie chciałem być ani spidermanem, ani spider-kobietą - konkluduje Luby.
- Co najwyżej spider-chrumem - rechocze On ukryty w fałdach pledziku na fotelu.
- Spider-chrumem to ja ciągle jestem - śmieje się Luby.

******

On wychodzi, ale w drzwiach rozmawiamy jeszcze o niedzielnym planowanym obiadku.
- Ona wraca w niedzielę... ale pewnie wróci rano, a jak nie... - trochę nieskładnie On próbuje dojść do jakichś wniosków.
- Jak nie, to zrobimy sami obiad - wchodzę mu w słowo.
- O, właśnie! Zamówimy pizzę!
- Ja sama robię pizzę - obruszyłam się.
- Hmm... O. też robi pyszne. A ciasto rama sobisz? - On rzuca pytaniem.
Wszem i wobec zatem oznajmiam, że się nauczyłam i od niedawna ciasto rama sobisz.

1 komentarze:

Olga Cecylia 26 lutego 2009 12:24  

Ja nie robię sama, bo mam alergię na drożdże... Wygrywasz...