Przygotowałam Lubemu kawę miodową z bitą śmietanką, postawiłam przed nim i obserwuję reakcję.
- Bo wiesz... - zaczęłam niewinnie - od teraz musisz przemyśleć to, jak pijesz kawę.
- Eeee...? - uniósł głowę Luby.
- Ja nie piję kawy, więc będę potrzebowała twojej opinii. Powiesz mi po wypiciu, co czułeś.
- Eee...?
- Przecież żeby napisać recenzję kawy, będę musiała wiedzieć, co czułeś! - poirytowałam się - Masz mi to dokładnie opisać. Musisz być taki... emo.
- Ale ja tak naprawdę uważam, że kawa to zło, podnosi mi ciśnienie i zaprowadzi mnie do grobu. Od dziś nie piję kawy - zadeklarował Luby... popijając kawę!
Spojrzałam na niego ze zgrozą.
- No dobrze, żartowałem.
*****
A co do emo, wczoraj usłyszałam w radiu taką mniej więcej przekomarzankę.
- A pod Okrągłym Stołem powstało nowe pokolenie młodzieży. Mówi się na to "emo".
- Nie "emo", tylko "i-moooł".
- Ale my jesteśmy w Polsce i mówimy "emo". I czym się to pokolenie charakteryzuje? Otóż: czarnymi, potarganymi włosami, mocnym, ciemnym makijażem, lateksowymi, obcisłymi spodniami, starymi tenisówkami i zbolałym wyrazem twarzy cierpiętnika.
- Ale to nie jest pierwsze pokolenie "emo" w Polsce. Już kiedyś mieliśmy pokolenie "MO". I jeździli po ulicach z charakterystycznym "em-ołłł, em-ołłł".
Go cry, emo kid!
Autor:
Anna Radzikowska
poniedziałek, 9 lutego 2009
0 komentarze:
Prześlij komentarz