Jedziemy z rodzicielem przez piękny, zanurzony w bieli las rosnący na terenie miejscowości o mało oryginalnej nazwie - Las, drogą białą jak śnieg (pewnie dlatego, że cały czas padał śnieg) tudzież mleko. Wtem z zaspy wypada wściekły potwór, bydlę wielkości połowy beagle'a i cwałuje na nas z majtającymi uszami. Rodziciel jadący z niewyobrażalną dla niego prędkością 40 km/h mamrocze pod nosem:
- Uciekaj, bo cię rozjadę.
Potwór, nic sobie nie robiąc z gróźb rodziciela bądź też nie będąc ich świadomym, cwałuje nadal (przypuszczam, że biegł szybciej niż jechaliśmy, więc razem osiągaliśmy już ponad 80 km/h). Nie zatrzymał się, nie uciekł, a rodziciel nie spełnił pogróżki, lecz wielkim łukiem wyminął bydlątko.
Jakbym Werbenę widziała. Tylko że ona pewnie wgryzłaby się w oponę.
Mały, ale zajadły pies
Autor:
Anna Radzikowska
czwartek, 19 lutego 2009
0 komentarze:
Prześlij komentarz