Pić, pić, pić

Zawsze, gdy robię coś do picia (a przesilenie przychodzi latem), przygotowuję szklankę soku dla siebie i dzbanek dla Lubego. On pije litrami. Dziś po kolejnej szklance, która zniknęła w kilka sekund, Luby zaczął mamrotać. Że mamrocze, zorientowałam się po chwili, ale zdołałam wyłapać sens wypowiedzi:
- Powinienem mieć własną firmę...produkującą soki...i taką wielką kadź...podczepiłbym się do niej...i pił...pił...

Tak, kadź to zdecydowanie dobry pomysł. Tylko gdzie my ją postawimy?

1 komentarze:

Olga Cecylia 23 maja 2008 10:57  

Będziecie mieli balkon, postawicie tam werbenę ode mnie - i kadź obok.