Zawsze, gdy robię coś do picia (a przesilenie przychodzi latem), przygotowuję szklankę soku dla siebie i dzbanek dla Lubego. On pije litrami. Dziś po kolejnej szklance, która zniknęła w kilka sekund, Luby zaczął mamrotać. Że mamrocze, zorientowałam się po chwili, ale zdołałam wyłapać sens wypowiedzi:
- Powinienem mieć własną firmę...produkującą soki...i taką wielką kadź...podczepiłbym się do niej...i pił...pił...
Tak, kadź to zdecydowanie dobry pomysł. Tylko gdzie my ją postawimy?
Pić, pić, pić
Autor:
Anna Radzikowska
czwartek, 22 maja 2008
1 komentarze:
Będziecie mieli balkon, postawicie tam werbenę ode mnie - i kadź obok.
Prześlij komentarz