Trudna miłość

- Nie cierpię go! - wrzasnęłam niemal i rzuciłam myszką wściekła.
Dyrektor Żaba podskoczył.
- Kogo? - spytał z kąta z dala ode mnie.
- USOS-a - mruknęłam nieco bardziej zgaszona i westchnęłam wyjątkowo ciężko.
- Jakbym nim był, to zacząłbym się bać. Zabrzmiało groźnie...

A jak to się zaczęło? Przez cały dzień dawał mi w kość, a na koniec, gdy miałam zapisać dosłownie jedną rzecz, zawiesił się. Po dwukrotnej próbie uczynienia tego samego (z wykorzystaniem rady specjalistów od USOS-a: "to niech pani wyłączy i włączy jeszcze raz, a jak się nie naprawi, to poczeka do poniedziałku") i kolejnym zwisie, nastąpiła rzeczona reakcja. Z tego wynika, że nic nie zrobię. Może nie do poniedziałku, ale do jutra na pewno.

0 komentarze: