Niezdecydowana

Dzwoni telefon.
- Kochanie, a co dziś będzie na obiad? - pyta Luby.
- Pieczarkowa albo...nie wiem, mam pieczarki, muszę je zutylizować - zastanawiam się - Można zrobić placki ziemniaczane z pieczarkami - wypaliłam, nie słysząc radosnego odzewu na wspomnienie o zupie - Jak wrócę, obiorę i zetrę ziemniaki.
- Dobrze, Kotku...
- Albo Ty obierzesz ziemniaki - wpadam mu w słowo - albo ja obiorę, a Ty zetrzesz - poszłam na kompromis, bo zrobiło mi się Go żal.

Naprawdę nie znoszę obierać ziemniaków. Ale ścierać jeszcze bardziej.

3 komentarze:

Żaba 14 kwietnia 2008 17:13  

Uff... mało brakowało, a bym się ujawnił. Ostatecznie obrała i zrobiła frytki, pieczarki pożarliśmy osobno.

Olga Cecylia 14 kwietnia 2008 18:42  

Ona się nie obrazi. Pewnie dlatego, że też nie lubi obierać ziemniaków.

Anna Radzikowska 14 kwietnia 2008 18:52  

Kamień z serca...