Moralnie dwuznaczne

Przedwczoraj rozmawialiśmy (to znaczy ja, Luby, Ona i On) przy zwyczajowym niedzielnym śniadanku na temat procederu, który można w uproszczeniu nazwać pisaniem pracy na zamówienie. Ogólna konkluzja była jednoznaczna - godzi to w nasz prywatny kodeks etyczny. Sądziłam, że temat sam się wyczerpał.
Jednak ku memu zdziwieniu dzień później dostałam propozycję napisania właśnie pracy na zamówienie. Tematyka jak najbardziej odpowiadająca moim zainteresowaniom. No i przecież by mi zapłacono! Po moim asertywnym "nie" nastąpił ciąg wyrzutów, na który byłam przygotowana. Bardziej mnie jednakże martwi inna kwestia. Adwersarz w rozmowie nie był w stanie zaakceptować mojego stanowiska i wykazywał kompletne niezrozumienie dla przytaczanych argumentów tak natury moralnej, jak i zdroworozsądkowej.
Na koniec usłyszałam "Ale ty jesteś koleżanka! Przecież to tylko praca zaliczeniowa, a nie magisterka!"

Od eseju się zacznie, na pracy magisterskiej się skończy. Potem się dziwimy, skąd w Polsce tacy "specjaliści".

2 komentarze:

Kaisa 15 kwietnia 2008 15:11  

Nie popieram kupowania prac zaliczeniowych i magisterskich, bo to po prostu nie jest uczciwe.

Inną sprawą jest to, że pisanie pracy magisterskiej tak naprawdę niczego nie wnosi i niczego nie uczy (może poza zdolnością szybkiego wertowania literatury).

Olga Cecylia 16 kwietnia 2008 12:57  

Zależy jak pisać. Są tacy, którzy pisanie magisterki traktują poważnie, nie odtwórczo.