Dziś jest dzień, w którym wiele osób poprawia mi humor, aczkolwiek najczęściej jest to śmiech przez łzy:
1. Na kilka maili z pytaniem: "Could you please..." dostałam dziś treściwą odpowiedź: "No. Kind regards."
2. Mail zaczynający się: "Sorry... not again!!!", a kończący: "HELP......PLEASE!!!!!!!!!!!" (cytaty dosłowne, czcionka zachowana, ilość znaków interpunkcyjnych takoż)
3. Szczytowy stopień kompresji pasażerów tramwaju osiągnięty o godz. 7.52 w tramwaju linii 50 - wiele osób (w tym ja) zostało na przystanku
4. Op...dol od Luizy, ale to już standard ("Cannot she die or sth?" - cytat z kolegi)
5. Niedziałający/wieszający się system uskuteczniający wzrost "irytacji" pracowników
6. Nalot dywanowy Indian - jeszcze dość długo (znowu będą gotować ryż z curry w czajniku...)
7. Rondo Barei przemianowane na Rondo Ofiar Outsourcingu
8. Konstatacja, iż do oddziału firmy w Katowicach dojechałabym ok. 20 min. wcześniej niż do pracy w Krakowie (50 min autostradą vs 1h 10 min MPK)
9 Rozwalony autobus linii 128 na torach tramwajowych i wesoły kierowca w autobusie, którym jechałam ja (linii 184): "No dobra, to wyprzedzam go pod prąd!" (Iiiiihaaa!)
10. Podobno pochwała stymuluje te same obszary mózgu, co podwyżka. Nie dotyczy to mojego mózgu. Oraz mózgu większości moich znajomych.
Pewnie jeszcze coś zabawnego. Ale już mi się śmiać odechciewa.
Wesolutko
Autor:
Anna Radzikowska
poniedziałek, 22 listopada 2010
1 komentarze:
Kilka slow i od razu wiadomo, w jakiej firmie pracujesz ;) Jedyna roznica jest taka, ze w naszej siedzibie to Polacy przoduja w gotowaniu roznych rzeczy w czajnikach (ryz, jajka, parowki).
Prześlij komentarz