401

Ostatnie miesiące upłynęły mi na dostosowywaniu cielska i umysłu do nowej sytuacji życiowej, powrotu na, so called, "etat", porządkowaniu spraw, które pochłonęły mi dobre 2 lata egzystencji i sprawianiu sobie nowych celów.

Nie czując weny do pisania czegokolwiek, zadręczałam Ślubnego opowieściami i anegdotkami, ale to i dobrze, bo ON przeszedł krótki kurs biurowej nowomowy, która jest z istoty obleśna, za to ułatwia życie. Gdybym postanowiła pisać to, co Mu opowiadam, wyszedłby niejaki bełkot - i to dość hermetyczny.

Tak czy siak ostatni mój wpis miał nr "400", więc ten będzie 401 i może coś się ruszy w temacie bloga. Natchnął mnie pan Wawrzyniec Prusky, który od kilku dni jest moją lekturą tramwajową.

Zatem - let's life continue. Hawk!

3 komentarze:

Olga Cecylia 21 listopada 2010 17:17  

Wawrzyniec wydał książkę?

Anna Radzikowska 21 listopada 2010 18:50  

Wydał. Nawet dwie: "Jędrne kaktusy" i "Balladę o chosiku".

Olga Cecylia 22 listopada 2010 17:52  

Fajnie, muszę poszukać ebooka :-)