W zasadzie: "coś, co trzeba pić powoli".
Gorąca czekolada. Najlepiej w wersji z dużymi połówkami włoskich orzechów. Z czekoladowym ciastkiem. W jesienno-zimowe popołudnia.
Słodka orgia.
Dzień 4. Coś, co trzeba jeść powoli
Autor:
Anna Radzikowska
czwartek, 25 listopada 2010
5 komentarze:
Najlepsza w Prowincji na Brackiej... nie byłam tam całe lata świetlne!
Dla mnie to jest mit z tą "najlepszą" czekoladą - w każdej knajpie mają taką samą maszynę i taki sam proszek do niej :-P Prowincja ma po prostu Atmosferę :-)
A ostatnio pyszną czekoladę z kokosem i likierem piłam w Bunkrze Sztuki, mrau.
Oj, Olga, nie wszędzie. Przypomnij sobie traumę u Wedla ;)
Z "Prowincji" wyniosłam czekoladę z gęstą czapeczką z bitej śmietany + ciasto czekoladowe, a w "Bunkrze" podawali lata świetlne temu właśnie taką pyszną, gęstą z orzechami.
Te dwa miejsca na czekoladę do mnie przemawiają. Gdzie indziej boję się próbować.
Wedel nie ma maszyny do czekolady :-) Tam zaś, gdzie maszyna stoi na barze i miesza, smakuje identycznie, w całym Krakowie i poza nim.
Czekolada na gorąco jest smaczna,ale te kalorie.
Prześlij komentarz