Truteń

- A będziemy czasem chodzić na sushi? - zagadnął nieśmiało Luby w drodze powrotnej z Wrocławia (przydarzył się nam wreszcie weekend we Wrocku z całkiem ładna pogodą, cudownymi gospodarzami i pierwszą wizytą w sushi-dajni).
- Tak, kochanie.
- Jak będę grzeczny?
- Tak, kochanie.
- Ale ja cały czas jestem grzeczny! - rozpromienił się, wyraźnie ukontentowany swoim sprytem.
- Nie zawsze. Ale wtedy chodzimy do łóżka.
- Czasem jestem trutniem - zmarkotniał.
- Jesteś. Ale trutniowatość nie podlega ani pod grzeczność, ani pod niegrzeczność.
- Wiem. Wtedy po prostu jestem sobą.

1 komentarze:

Olga Cecylia 21 listopada 2010 20:47  

Następnym krokiem w sushi-manii jest własnoręczne kręcenie i rolowanie :-)

Mam nadzieję, że znajdziecie na sushi miejsce w zabawie, do której zaprosiłam Was na swoim blogu:
30-day Food Challenge.

http://ich4pory.blogspot.com/2010/11/30-day-food-challenge.html