Trzy minuty do...

- Idziemy, idziemy! Dość tego! - stwierdziłyśmy kolegialnie w liczbie osób dwóch, pakując czym prędzej faktury do szuflady.
- A ty dokąd?! Jest 16:57!- oburzył się Arvid, patrząc wymownie na Monikę.
- Do domu!
- A przyszłaś o 8:27?
- No nieee... w zasadzie...
- W zasadzie to przyszła o 8:45 - podkablowałam uczynnie - Ale ja przyszłam o 7:50, więc możemy podzielić mój czas między mnie i Monikę.
- Nie! Nie, nie, nie! - zaprotestował nasz interlokutor.
Parsknęłam.
- Co z ciebie za księgowa?! - to już było do mnie - To nie wiesz, że konta się nie bilansują?

0 komentarze: