Oczywiście zapomniałam o tej przeklętej poduszce elektrycznej, a codzienne macanie grzejnika podkręconego na full unapalcawia (neologizm własny pochodny od "unaocznia") mi, że ten, kto jest odpowiedzialny za grzanie na razie robi to w kratkę (raz zimne, raz letnie, gorących nie zanotowano). W ogóle to się pochorowałam, a i tak muszę iść do pracy, bo studenci mi urwą głowę, jak nie przygotuję list stypendialnych.
W tym tygodniu muszę wreszcie zarejestrować firmę i zacząć papierkową bieganinę. Uch... coraz bliżej...
Ziiiimno!
Autor:
Anna Radzikowska
niedziela, 11 października 2009
0 komentarze:
Prześlij komentarz