- Alert! Alert! - pokrzykuje Luby w asyście pomiaukujących kotów - Mięsko na stanowisku! Alert!
Westchnęłam ciężko, rozdzielając sprawiedliwie kawałki ścierwa do dwóch misek. Koty szalały.
- A co to w ogóle jest? - zainteresował się Luby - Wątróbka?
- Polędwica - pokręciłam głową - Od cioci (znaczy od Niej - dostałam dzień wcześniej z zastrzeżeniem "dla kotów").
- Polędwica! - oburzył się wyraźnie - Tego tylko brakowało, żeby polędwicę zaczęły dostawać? Co będzie następne? Alert! Alert! Mięso w misce! - zaśmiał się - Teraz ciocia ma przechlapane. Jak nie przyjdzie z polędwicą, to rozerwą jej gardło.
Smakowało. Wzgardziły nawet swoja karmą, tak smakowało. Ciociu, strzeż się!
Red alert
Autor:
Anna Radzikowska
niedziela, 6 grudnia 2009
1 komentarze:
Mam jeszcze jakiś kilogram polędwicy w zamrażarce. Ale to już po świętach.
Prześlij komentarz