Olimpiady ciąg dalszy. I pierwsze medale. Wreszcie.
Niedziela pod znakiem wioślarstwa.
Opowiastka 1:
Wyścig czwórek lekkich, wygrali Duńczycy, Polacy na drugim miejscu. Tuż za linią mety jeden z wioślarzy wpadł do wody.
Komentator: Ratownik czeka. Jeszcze nie wie, czy zawodnik sie topi, czy po prostu cieszy.
Opowiastka 2:
Wyścig czwórek bez sternika, wygrali Polacy, ceremonia dekoracji.
Wszyscy uradowani, ja wzruszona. Patrzymy, jak jeden z Polaków odbiera medal, a potem ogląda go z wyjątkowym zainteresowaniem z obu stron i pokazuje koledze.
Ja: Hmm... co on robi?
Luby: Pewnie mówi: "Patrz, made in China".
Opowiastka 3:
Wyścig na 200 m motylkiem. Prowadzi oczywiście Phelps, na drugim miejscu Laslo Cseh.
Babiarz: Phelps, Phelps! A na drugim miejscu Cseh! Niech państwa nie zmyli, że mówię "czech", bo tak naprawdę to Węgier, tylko...noo...nazywa się Cseh!
Made in China
Autor:
Anna Radzikowska
niedziela, 17 sierpnia 2008
0 komentarze:
Prześlij komentarz