Dzwonek telefonu za uchem o 6 rano. Mama. Mecz Polska-Rosja w siatkówkę i mam oglądać. Wrr... niech będzie. Zwlokłam się z łóżka, znalazłam pilota i postąpiłam zgodnie z poleceniem rodzicielki. Opuśćmy zasłonę milczenia na pierwszy set.
W drugim nasi wreszcie zabrali się za grę. Semen Połtawski (który nota bene wygląda jak Kozak, tylko mu osełedec zafundować i hajdawery)został zablokowany.
Komentator: No, panowie, jeszcze kilka takich piłek i wybijemy Połtawskiemu siatkówkę z głowy.
To się nazywa gra fair play.
Kilka akcji dalej. Wlazły serwuje z prędkością 114 km/h na Połtawskiego.
Luby: No i dlaczego nie trafił go w głowę?
Ja: Racja, wtedy na pewno byśmy mu siatkówkę z głowy wybili.
Głowa
Autor:
Anna Radzikowska
poniedziałek, 18 sierpnia 2008
1 komentarze:
Na szczęście nie mam telewizora - nikt do mnie nie dzwoni nad ranem i nie każe oglądać...
Prześlij komentarz