Ozzy rozweselacz

Dziś w drodze po chińskie zupki zwierzałam się Lubemu z trosk dnia codziennego:
- No i wróciłam do domu z takim kiepskim humorem, więc posłuchałam sobie Ozzy'ego, potem Mansona i Acid Drinkers i zaraz mi przeszło.
- Gdy ci smutno, gdy ci źle, Ozzy rozweseli cię! - rzucił mądrością ludową Ślubny.

Co mi przypomniało babcine: "Na te smutki, na te żale walnijmy se po gorzale".
Ale to może nie tuż przed lotem.

2 komentarze:

Olga Cecylia 30 września 2011 21:48  

Bardzo wesoły Czarny Sabat!
Chińskie zupki to wyposażenie na wyjazd?

Kup kmin! Tak mi się przypomniało. W Polsce praktycznie nie do dostania.

Anna Radzikowska 2 października 2011 07:05  

Będe może nieco dosadna, ale, cytując moją koleżankę: "Czasem to nie wiesz, czy przy ubikacji klęczeć, czy na niej siedzieć." Po soczystych opowieściach na temat wydalania jedzenia różnymi częściami ciałka wolałam się zabezpieczyć czymś może i chemicznym, ale europejskim (i przynajmniej mogę mieć cień pewności, że mój żołądek to zaakceptuje).