Zaciekawiona szumem wokół Nergala obejrzałam wczoraj z, przyznaję, sporą przyjemnością parę odcinków nowego show (? tak to się nazywa) Telewizji Publicznej (?) zwanego "The Voice of Poland". Przyjemność wzięła się z dwóch powodów:
* jurorzy (zwani lokalnie trenerami) są mili (sic!); nie ma mieszania z błotem, gnojenia niewydarzonych śpiewaków, psychicznego wyżywania się na zawodnikach; nie - ludzie są dla siebie zwyczajnie mili i to jest świetne!
* osoby, które tam występują, przeszły jakiegoś rodzaju wstępną selekcję, więc też zęby nie bolą i nie ma tam stworzeń z piekła rodem, które przyszły tylko po to, żeby ich w telewizji zobaczył wujek i świnka morska; słowem - umieją śpiewać.
A wracając do naszego "szatanisty" (intelektualnego - jak sam siebie nazywa) tudzież "poganina"... hmmm...
* on też jest miły
* nie straszy piekłem i tylko raz pojawiło się odwołanie do ognia i szatana (nazwisko jednego z wokalistów)
* nie je Biblii na antenie ani nawet nie wspomina o jedzeniu Biblii
* w swojej drużynie ma przekosmiczną i przesympatyczną mieszankę ludzi (łącznie z Grekiem prawosławnym i chłopakiem, którego ojciec pochodził z Afryki)
* mój Ślubny stwierdził, że kiedy się uśmiecha, wygląda jak radosny Teletubiś (no tak, Teletubisie to homoseksualiści, czyli też "szatanizm") - tak szerzy się Zuo
Zastanawiam się, czy ci, którzy tak głośno wyrażają swoje opinie o zaburzonej przez mości Nergala misyjności (boskie słowo swoją drogą) TVP, widzieli choć jeden odcinek? Bo jeśli nie, to polecam - ja ubawiłam się setnie!
A bo to szatanista zły był...
Autor:
Anna Radzikowska
wtorek, 27 września 2011
0 komentarze:
Prześlij komentarz