Przeczytałam dziś iście dramatyczny artykuł o tym, jak to studenci (głównie I roku) nie mogą znaleźć mieszkania. Pewnie niejedna osoba powie, że jako osoba na własnych śmieciach nie powinnam śmiać się z innych, ale też swoje pomieszkałam w wynajętym, a z opowieści mojej drogiej Onej wiem, jak to jest przeprowadzać się co roku. Na szczęście obie mamy to za sobą i możemy się cieszyć rozpieprzaniem tylko i wyłącznie własnych pokojów i łazienek.
W owym wspomnianym artykule szczególnie urzekły mnie dwa cytaty:
- "Moje kryteria były proste – mieszkanie musi być umeblowane, nie za drogie i nie za daleko od uczelni" - rzeczywiście proste kryteria, szkoda jeszcze, że nie dodała "skromne" tudzież "niewygórowane żądania"; tak się składa, że takie kryteria stawia każdy student poszukujący mieszkania, chyba że jest masochistą
- "Co lepsze mieszkania zajęły starsze roczniki, które mogły szukać zanim ja jeszcze wiedziałam, gdzie się wybiorę na studia" - tak, tak! Powinno się ustawowo i konstytucyjnie zabronić wynajmowania mieszkań przez studentów starszych roczników, nim zrobią to pierwszoroczniacy! U mnie na studiach zawsze i za każdym razem pierwszeństwo przy wpisie miał rocznik starszy, począwszy od zajęć. Życie jest brutalne, ciekawe, co taka panienka powie, jak będzie na II roku.
Aż nie wiem, czy chce mi się czytać dalej. Może jednak się zmuszę?
Dylematy pierwszaków
Autor:
Anna Radzikowska
czwartek, 24 września 2009
0 komentarze:
Prześlij komentarz